poniedziałek, 31 lipca 2017

dzikie rośliny jadalne Islandii - mertensja, czyli wegańskie sashimi

Roślina ostry­gowa, oyster­plant, naprawdę nazywa się mer­ten­sja pło­żąca (Mer­ten­sia mari­tima, czyli nadmor­ska). To bylina spo­krew­niona z ogó­recz­ni­kiem. Ma mię­si­ste nie­bie­sko­zie­lone liście i dzwon­ko­wate kwiaty, które pod­czas roz­kwi­ta­nia zmie­niają barwę z różo­wa­wej na nie­bie­ską. Rośnie na kamie­ni­stym podłożu w stre­fie przy­brzeż­nej regio­nów ark­tycz­nych i nie boi się sło­nej wody, więc islandz­kie plaże i obszary wul­ka­niczne bar­dzo jej pasują.





Nie daje się upra­wiać w naszym kli­ma­cie, więc żeby spraw­dzić, czy rze­czy­wi­ście sma­kuje jak ostrygi, pozo­staje wybrać się na pół­noc, nie­ko­niecz­nie nawet na Islan­dię. Muzeum Histo­rii Natu­ral­nej w Sztok­hol­mie udo­stęp­nia taką mapę wystę­po­wa­nia (dwóch róż­nych mer­ten­sji).

Źródło: KLIK.


Jadalne są liście i kwiaty, rów­nież na surowo. W lite­ra­tu­rze można zna­leźć wzmianki o wyko­rzy­sta­niu kuli­nar­nym korzeni, ale nie pró­bo­wa­łam, bo wyma­ga­łoby to znisz­cze­nia całych roślin. Liście są mię­si­ste i chru­piące, soczy­ste, a smak począt­kowo zie­lony, jed­nak szybko prze­cho­dzi w słono-rybny. Może to nie­zu­peł­nie aro­mat ostryg, ale przy lekko ślu­zo­wa­tej kon­sy­sten­cji, ta roślina fak­tycz­nie zaska­kuje podo­bień­stwem wra­żeń do (nie­okre­ślo­nych) owo­ców morza.




W restau­ra­cjach liście mer­ten­sji poda­wane są w ostry­go­wych musz­lach na kru­szo­nym lodzie, ale Island­czycy raczej wolą je jeść na kromce żyt­niego razowca z masłem, tak samo jak wędzo­nego łoso­sia. Pasują ide­al­nie jako rybny skład­nik sushi – nigiri i maki, co jest nie do prze­ce­nie­nia przy die­cie wegań­skiej lub wege­ta­riań­skiej. Poza tym razem z kwia­tami świet­nie nadają się na sałatki.




piątek, 14 lipca 2017

dzikie rośliny jadalne Islandii - co na sałatki i kanapki

Kiedy wylą­do­wa­li­śmy na wul­ka­nicz­nej wyspie, była koń­cówka maja. Prze­nie­śli­śmy się więc z póź­nej wio­sny kipią­cej zie­le­nią do pory kwit­nie­nia fioł­ków i pod­biału. I łubinu oczy­wi­ście. Odpo­wiedź na pyta­nie, jaka to pora roku, nie była pro­sta. Według Island­czy­ków trwało lato.

Bażyna czarna (Empetrum nigrum).


Na Islan­dii są dwie zwy­cza­jowe pory roku – lato i zima. Wbrew ark­tycz­nym pozo­rom zima nie ozna­cza wcale eks­tre­mal­nie niskich tem­pe­ra­tur wymra­ża­ją­cych wszystko, co żyje, bo na tere­nach zamiesz­ka­łych rzadko tem­pe­ra­tura spada bar­dziej niż kilka stopni poni­żej zera. Ale trzeba się mie­rzyć z cało­do­bowa ciem­no­ścią, sil­nym wia­trem i zimo­wymi sztor­mami oraz nie­do­stęp­no­ścią nie­któ­rych dróg i tere­nów. Lato liczy się od maja do wrze­śnia i w tym cza­sie rośliny wyra­biają się, żeby wzejść, zakwit­nąć i wydać owoce. Pew­nie udaje im się to tylko dla­tego, że słońce prak­tycz­nie nie zacho­dzi.

Zawciąg pospolity (Armeria maritima).


Wyszu­ki­wa­nie dzi­kich warzyw to oczy­wi­ście moja pasja, ale oka­zała się bar­dzo prak­tyczna. Owoce i warzywa, które można kupić w islandz­kich skle­pach, są zwy­kle dość nie­świeże i mało ape­tyczne. Impor­to­wane egzo­tusy, poma­rań­cze i ana­nasy, jesz­cze jakoś trzy­mają fason, ale poza sto­licą typowy dział warzywny to dwa smętne ogórki i zwię­dła sałata w bar­dzo wyso­kich cenach. Jeśli ma się szczę­ście, bo ina­czej pozo­staje gro­szek w puszce pro­duk­cji angiel­skiej. Tra­fiają się też sałatki z goto­wa­nych warzyw uto­pione w kiep­skiej jako­ści majo­ne­zie. Nic dziw­nego: ziem upraw­nych nie­wiele, okres wege­ta­cji krótki, import na wyspę utrud­niony i nie ta tra­dy­cja. Za to zbie­rac­two ma się cał­kiem nie­źle, pozy­ski­wane są głów­nie owoce i zioła przy­pra­wowe, ale też poro­sty i nie­które gatunki wodo­ro­stów.

Pylsur, czyli buła z parówką, zwykle z dodatkiem remulady i prażonej cebuli.
Sama kiełbaska to pylsa, mają nawet podlaska pylsa i zwyczajna pylsa.


Nie­ważne, czy jesteś miło­śni­kiem naro­do­wego dania Islandz­czy­ków, pyl­sura, czy też żywisz się kup­nym hum­mu­sem albo gotu­jesz w domu – w razie głodu zie­lo­no­ści, na sałatkę i kanapkę pole­cam: liście mniszka lekar­skiego, cyko­rii (dla miło­śni­ków goryczki), pię­cior­nika gęsiego, liście i kwiaty fioł­ków, alpej­skiej rukwieli i rze­żu­chy. Więk­szość tych roślin wygląda i brzmi zna­jomo, prawda?

Mniszek lekarski (Taraxacum officinale).

Pięciornik gęsi (Potentilla argentea).

Fiołek psi (Viola canina).

Arktyczna rukwiel (Cakile arctica).

Rzeżucha (Cardamine).

Caaałe łąki rzeżuchy.