poniedziałek, 22 maja 2017

asparagus

Przy­da­rzyła nam się w nie­dzielę pobudka na łące nad rzeką i żeby nie zmar­no­wać tak dobrego początku, poszli­śmy w las, roz­cho­dzić głowy i plecy. Bro­dzi­li­śmy w borów­kach podno­sząc tumany żół­tego sosno­wego pyłku, podzi­wia­li­śmy kon­wa­liowe dywany, a kiedy głodni wychy­li­li­śmy się spo­mię­dzy sosen, tra­fi­li­śmy na dzi­kie szpa­ragi. Nie­zu­peł­nie takie same, jak te znane w Gre­cji, Chor­wa­cji, Fran­cji czy Gru­zji, gdzie w nie­do­stęp­nych chasz­czach zbiera się cien­kie jak sznu­reczki pędy szpa­raga ostro­list­nego (Aspa­ra­gus acu­ti­fo­lius). To był zde­cy­do­wa­nie zwy­kły szpa­rag lekar­ski (Aspa­ra­gus offi­ci­na­lis), popu­larne warzywo i lubiana roślina ozdobna, praw­do­po­dob­nie zdzi­czała z uprawy. Pędy miał tro­chę prze­ro­śnięte, ale że żaden sklep nie ofe­ruje takiej świe­żo­ści warzyw, a u nas na wsi w ogóle w żad­nym nie znaj­dzie się szpa­ra­gów, zebra­li­śmy więc naj­młod­sze, mimo nie­ide­al­nej zwar­to­ści głó­wek. Pęczek zwią­za­łam gumką do wło­sów i przy­tro­czy­łam do ple­caka. Można jeść surowe, ale smacz­niej­sze są goto­wane czy sma­żone, więc głód musiał pocze­kać.




Szpa­ragi, mimo, że zie­lone, wyma­gały obra­nia z powodu włó­kien pod skórką, ale na tym koń­czyła się ich dzi­kość, bo były kru­che, pyszne i try­skały jasno­zie­lo­nym sokiem. Żad­nej gory­czy, mimo, że zebrane pędy w więk­szo­ści prze­kra­czały 30 cm.




zie­lone szpa­ragi z par­me­za­nem

Szpa­ragi umyć i obrać kilka (naście) cen­ty­me­trów poni­żej główki w dół. To wymaga ostrej obie­raczki i odro­binę uwagi, bo pędy są bar­dzo kru­che. W razie potrzeby pokroić, żeby zmie­ściły się do garnka czy sitka. Goto­wać na parze 4 minuty. Poda­wać gorące posy­pane par­me­za­nem albo innym twar­dym doj­rze­wa­ją­cym serem.



5 komentarzy: